
Wanda Rutkiewicz urodziła się 4 lutego 1943 roku w miejscowości Płungiany na Litwie. Była jedną z najlepszych himalaistek w historii, trzecia kobieta na świecie, a pierwsza Europejka, która stanęła na “dachu świata” Mount Evereście 16 października 1978 roku.. Była też pierwszą kobietą na świecie, która weszła na jedną z najniebezpieczniejszych gór – K2. W dniu kiedy zdobyła Everest, na papieża wybrano polaka Karola Wojtyłę. Po powrocie z Nepalu osiągnęła status gwiazdy, jest w gazetach, radiu i telewizji.
Nie okazywała czułości, bliskich trzymała na dystans. Tak jakby wszystkie emocje i ambicje lokowała w górach. Nie było z nią łatwo, była wycofana, z dystansem, potrzebowała podziwu i akceptacji. Charakter odziedziczyła po ojcu uparty, konsekwentny i wytrwały w działaniu. Parła do przodu bez względu na okoliczności. Góry pokazał jej ojciec, natomiast o Himalajach pierwszy raz usłyszała od matki Marii Błaszkiewicz. Opowiedziała jej ona również o Kanczendzondze, gdzie jak wierzą Nepalczycy i Tybetańczycy – mieszkają bogowie, więc wierzchołka nie powinna kalać ludzka stopa. Wspinacze zatrzymują się na dwa, trzy metry przed szczytem Kanczendzongi, by uszanować uczucia religijne Nepalczyków. Wyjeżdżała w skałki, potem w Tatry, od początku szukała trudnych dróg. Wspinała się w czasach, gdy wspinaczka tym bardziej wspinaczka wysokogórska była uznawana za sport męski. Dzięki zagranicznym znajomością otworzyły się przed nią drzwi do kariery himalaistki. Jej światowe wsparcie i kontakty sprawiły, że górscy seksiści musieli wielokrotnie uśmiechać się do Wandy, gdy mieli problem z organizacją własnych wyjazdów.

Andrzej Zawada, który poznał ją w 1965 r. (była wówczas dwudziestoparoletnią dziewczyną), tak o niej mówił: –“Była zafascynowana górami. Chciała jak najprędzej poznać wszystkie arkana sztuki wspinania się w skale i lodzie. I my byliśmy jej potrzebni tylko do tego, co stało się przykrym odkryciem dla wielu zakochanych w niej mężczyzn. Podczas pierwszej znaczącej wyprawy, na Pik Lenina (7 134 m) w Pamirze w 1970 r., biorący w niej udział mężczyźni nie traktowali alpinistki jak partnera. Ona nie pozostawała im dłużna. – Pamiętam, jak nasi gospodarze, na swe nieszczęście, namówili Wandę, by spróbowała się z nimi w zawodach siłowych na rękę. Pokonała wszystkich, choć prosiliśmy ją, żeby, choćby ze względów taktycznych, poddała się jednemu. Uparta, twarda i niepokonana, taka była i taką pozostała do końca” – wspominał Andrzej Zawada, lider przedsięwzięcia.
Może to właśnie dzięki takiemu charakterowi poradziła sobie w męskim świecie wspinaczki i udowodniła, że kobiety też potrafią się wspinać.
Zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników: Mount Everest, Nanga Parbat, K2, Sziszapangma, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Cho Oyu i Annapurnę.
