35 rocznica zdobycia Cho Oyu.

35 rocznica zdobycia Cho Oyu.
Cho Oyu 85, baza, od lewej: Jerzy Kukuczka, Andrzej Zyga Heinrich

35 lat temu 15 lutego 1985 roku Jerzy Kukuczka razem z Zygmuntem Andrzejem Heinrichem weszli zimą na Cho Oyu.  Po zdobyciu Dhaulagiri Jerzy wyruszył pod Cho Oyu, żeby dołączyć do zespołu Andrzeja Zawady.  Miał do pokonania około 300 km, drogę z Jomoson do Pokhary przebył w trzy dni, zamiast zwyczajowych sześciu. Szedł od świtu do zmroku po 12 godzin,po dotarciu do Pokhary wyruszył autobusem do Katmandu. 2 lutego dowiedział się, że zespół Andrzeja Zawady czyni postępy, ale nie zdobył jeszcze szczytu co oznaczało, że ma jeszcze szansę zdążyć dojechać na czas i zdobyć szczyt.

Cho Oyu 85, południowa ściana Cho Oyu

 

Przez warunki pogodowe dopiero 6 lutego dolatuje do Lukli. Mając coraz mniej czasu na  dotarcie pod Cho Oyu zatrudnił tragarza, ale przez narzucone przez niego tempo tragarz rezygnuje po jednym dniu. Po rekordowo szybkim przemierzeniu trasy 9 lutego Jerzy dociera do zespołu Andrzeja Zawady pod Cho Oyu. Teraz tylko musi zdobyć szczyt, ma czas do 15 lutego, do tego dnia trwa umowna zima.  Wraz z Andrzejem Heinrichem rusza do ataku szczytowego. 13 lutego startują o świcie z trzeciego obozu ze świadomością, że obóz  czwarty położony jest może za wysoko, że droga do przejścia jest piekielnie długa. Noc złapała ich w bardzo trudnym miejscu, przed nimi osiemdziesiąt metrów lodowej ściany. Heinrich obsuwa się, człowiek zawieszony na linie przemienia się w wahadło, każde niewłaściwe drgnięcie może być ostatnie w życiu. Przed obozem czwartym czeka ich jeszcze bardzo trudny wyciąg. Po ciemku, u kresu sił nie sposób jest iść dalej. Muszą stanąć w miejscu, ryć jamę śnieżną, dla Jerzego to już trzecia noc spędzona w jamie śnieżnej podczas jednej zimy. Po nocy spędzonej na 7500 metrów, rankiem docierają do obozu czwartego. 14 lutego wypoczywają pod namiotem . 15 lutego podczas zadymy postanawiają wykorzystać ostatnią szansę, o godzinie 16 docierają do rynny lodowej przed szczytem. Mimo ogromnego trudu o 17:30 docierają na szczyt. 15 minut spędzają na szczycie, Jerzy wyciąga kamerę przywleczoną tak wysoko, korzysta z okazji. Tego dnia i tak po raz kolejny są skazani na kopanie śnieżnej jamy, tak więc 15 minut na szczycie ich nie zbawi.

Podczas zejścia starają się iść jak najniżej, zatrzymują się na polu lodowym w kompletnych ciemnościach. Heinrich jest umęczony, Kukuczka w coraz gorszej formie, zaczyna odczuwać skutki lodowatej temperatury. Dokucza mu coraz bardziej prawa noga, zdaje sobie, że nie uniknął odmrożeń. Zejście w kierunku bazy jest bardzo powolne, obaj słabną, Heinrich dziewięć lat starszy od Jurka, posuwa się naprzód siłą woli. Przed bazą z ulgą witają kolegów, którzy wyszli im naprzeciw. Jerzy trafia pod opiekę lekarza, jego odmrożenie jest dość poważne. Nogą Jerzego zajął się lekarz wyprawy Krzysztof Flaczyński, mimo tego musiało minąć jeszcze sporo czasu zanim zniknęły skutki himalajskich biwaków. Udało się, Jerzy podczas jednej zimy zdobył dwa ośmiotysięczniki, dzięki czemu przybliżył się do Reinholda Messnera w rywalizacji o Koronę Himalajów i Karakorum.

Zapraszamy do odwiedzania Wirtualnego Muzeum, na którym już niedługo będzie można zobaczyć wirtualny przebieg wyprawy na Cho Oyu.

Wróć